Czy oświata uzbroi feministki? – Jerzy Bednarowicz
Z cyklu: “Z klepki”
Za nami „czarny poniedziałek” i decyzja Macierewicza w sprawie śmigłowca o wdzięcznej nazwie Caracal (nie mylić z karakanem). Przed nami zaś kolejny gorący poniedziałek, aczkolwiek już nie czarny, ale czarno widząc, może być brzemienny w skutkach. Otóż Związek Nauczycielstwa Polskiego postanowił przeciwstawić się minister Zalewskiej, a właściwie proponowanej przez nią reformie.
- Pani Janda (wielkie ukłony) przypomniała o pewnym zrywie sprzed czterdziestu lat i zachęciła kobiety do protestu przeciw wprowadzeniu w życie nowej ustawy o zakazie aborcji. Posłowie jedynie słusznej partii bez mrugnięcia okiem wyrzucili społeczny projekt liberalizujący dotychczas obowiązującą ustawę i postanowili procedować, również społeczny, projekt o całkowitym zakazie aborcji. Kobiety poczuły się zagrożone ograniczeniem ich swobód i skrzyknęły się, aby zademonstrować swoją siłę. Protest przeszedł wszelkie oczekiwania. Kobiety pokazały siłę i spowodowały zmianę nastawienia jedynie słusznych posłów, którzy błyskawicznie przegłosowali odrzucenie projektu. Najpierw na komisji, a następnie na posiedzeniu plenarnym Sejmu. Pikanterii dodaje fakt głosowania pani Pawłowicz, zagorzałej zwolenniczki całkowitej aborcji. Podczas posiedzenia komisji o mały włos nie przebiła sufitu podskakując przy głosowaniu za odrzuceniem. W następnym dniu również w Sejmie głosowała za i to bardzo emocjonalnie. Nadszedł jednak dla niej czas refleksji i swoim zwyczajem postanowiła poobrażać kobiety, które doprowadziły do zmiany decyzji posłów PiS oraz do odrzucenia projektu. Od razu też zapowiedziała złożenie nowego projektu, trochę łagodniejszego, ponieważ karani mają być tylko lekarze. Próba wyręczenia właściciela kota w jego obracaniu ogonem? Czy też strach zajrzał w oczy, że coś zostało zastopowane?
- Najbardziej tajemniczy minister w rządzie „atrapy premier”Szydło, niejaki Macierewicz dopiął swego. Z przyczyn nie do końca wiadomych postanowił zerwać umowę z Airbus Helicopters, nie licząc się z konsekwencjami. A na te wcale nie trzeba było długo czekać. Reakcja Pałacu Elizejskiego mogła być tylko jedna. Prezydent Francois Hollande przełożył swoja wizytę w Polsce w ramach międzyrządowych konsultacji. Zamiast ocieplać nadwyrężone stosunki z Francją, minister Antoni strzelił w kolano, ale nie swoje, tylko swojej szefowej. Nie wiem czy był to strzał rozpaczy, czy strzał strachu. Strachu przed utratą stołka, bo jak dotychczas to nic jeszcze na zajmowanym stanowisku nie osiągnął (oprócz prześmiewczych apeli poległych oraz olbrzymich wydatków na swoją zabawę z trabantem i brzozą). A poseł bez przydziału chyba stracił trochę cierpliwości i nie wiadomo w którym kierunku będzie chciał wyładować frustrację. Może właśnie na nim, doprowadzając do utraty prywatnej armii zaciężnej, pozwalając tylko na zabawy armią ołowianych żołnierzyków?
- Niejaki Sławomir Broniarz, szef ZNP stracił cierpliwość i postanowił wyprowadzić członków związku na ulice. 10 października 2016 r. w siedemnastu miastach w Polsce odbędą się pikiety przed Urzędami Wojewódzkimi lub Marszałkowskimi. W ramach zawartego porozumienia „Nie dla chaosu w szkole”. W pikietach wezmą udział również członkowie i sympatycy Komitetu Obrony Demokracji. Niestety są okręgi, gdzie polecenia szefa nie są respektowane, mało tego, są wręcz ignorowane. Tak jest między innymi na Podkarpaciu. Pan Kłak nie życzy sobie wsparcia ze strony KOD. Stwierdził, że jeśli KOD chce pikietować to niech sam sobie organizuje pikietę. Czy ten pan nie widzi, że swoją postawą osłabia znaczenie pikiety? Czy nie zdaje sobie sprawy, że nie walczy o swoich członków, ale o wszystkich pracowników oświaty, o wszystkich uczniów, o zaprzestanie niszczenia polskiej szkoły? A może jest sympatykiem PiS i liczy na układy? A zbratanie się z KOD może zaszkodzić jego osobie i skutkować utratą jakże wygodnego stołka. Czyżby strach przed powrotem do ciężkiej pracy nie pozwala realnie ocenić sytuacji? Nie są ważni uczniowie, nauczyciele. Nie jest ważne dobro oświaty i utrzymanie jej na odpowiednim poziomie. Ważna moja funkcja, moje układy i moje dobro. Z praktyki wieloletniego nauczyciela i szefa jednostki sportowej wiem, że na takich stołkach potrzebni są ludzie z jajami, a nie podszyci tchórzem. Gdzie się podziała siła dawnych związków zawodowych? Tych, które zmieniły Polskę.
Przyglądając się temu z dystansu, wydaje się, że są to trzy odrębne zagadnienia, w żaden sposób nie powiązane ze sobą. Jednak po dogłębnej analizie widać wspólny mianownik. Z każdego z trzech opisanych przypadków wyziera element strachu. Pamiętajmy, ze strach jest złym doradcą, więc liczmy na to, że kolejne posunięcia będą obfitowały w błędy, które skrócą rządy „dobrej zmiany” i zakończą tę żałosna degrengoladę.
Pewnie byłoby o wiele łatwiej, gdyby poseł bez przydziału przestał się chować za plecami podwładnych i samodzielnie objął stery.
“Boi się prowadzić okręt ten, kto się na nim nie zna” (Horacy)