Jak to z PIKOD-em było….. (Z pamiętnika koderki)
Święto w Rzeszowie! KOD-Rzeszów po długich dyskusjach o dogodnym terminie i uzyskaniu pozwolenia od władz miasta postanowił „postawić” w samym centrum, na rzeszowskim rynku namiot informacyjny. Byłam na spotkaniu, kiedy została podjęta ta decyzja – 30 września, 1 października. Widziałam ludzi, którym zapłonęły oczy i ten gwar… Prawdę mówiąc, też czekałam na taką akcję w Rzeszowie. Podjęłam się zorganizowania dyżurów. Taki mały kroczek w wielkim dziele. Na trzy dni przed piątkiem były obstawione wszystkie godziny, a zgłoszenia chętnych dalej napływały. Przyszły potwierdzenia ludzi z Podkarpacia, że chętnie nas odwiedzą i wspomogą. Swoją pomoc potwierdziła delegacja „koderów” z Warszawy, zapowiedział się też przedstawiciel „MOTO-KODu”. To nie mogło się nie udać!!! Wszystko zapięte na ostatni guzik. I oczywiście wielkie nasze zaangażowanie w wydanie pierwszego numeru „KODkarpacia”. To miał być nasz hit.
Zaczynałam dyżur w piątek o 13. Nie będę ukrywała, że miałam żołądek w gardle jak biegłam przez ulicę Mickiewicza. Pogoda cudna, słonecznie, a nawet gorąco. Kupiłam jeszcze parę butelek wody mineralnej … Weszłam na rynek. Zaraz zobaczyłam na samym środku biały namiot i parę osób stojących i rozmawiających z „naszymi” ludźmi. Serce rośnie w takich chwilach. Potem była już praca. Rozdawanie ulotek, gazetek, pozdrowienia. Cały strach minął. Ci wszyscy ludzie, którzy przechodzili i odpowiadali uśmiechem na nasz uśmiech, wyciągający ręce po nasz „zestaw promocyjny” dodawali otuchy. Pod koniec dnia okazało się, że KODkarpacie rozeszło się jak przysłowiowe ciepłe bułeczki i trzeba było dodrukować. Przecież przed nami jeszcze jeden dzień..
Sobota przywitała nas słońcem. Nie chce się wierzyć, że to już październik. W samo południe, gdy rozkładaliśmy namiot, czekali już Warszawiacy, przyjechali przedstawiciele z Krosna, za chwilę doszli KODerzy z Jarosławia. Jesteśmy razem i działamy razem. Ludzie podchodzą do namiotu, pytają nas o spotkania i dzielą się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi obecnej rzeczywistości. Takie zwykłe rozmowy Polaków z Polakami. Co chwilę siada ktoś na krzesełku i podpisuje deklarację członkowską. Jest nas coraz więcej i więcej. Taki ruch i gwar trwa bez przerwy do godziny 18. W międzyczasie kobiety KODowskie biegną na manifestację pod Urząd Wojewódzki. Trzeba tam być! Chcemy powiedzieć NIE wszystkim tym, którzy próbują zabierać nam możliwość decydowania o swoim życiu. Dołączamy do „Czarnego Protestu” organizowanego w Rzeszowie przez partię Razem. Wyciągamy flagi, transparenty, skandujemy hasła. Nie mogę się zorientować ile nas było, ale wiem jedno: JESTEŚMY WKURZONE!
Wracamy pod namiot, a za nami wielu ludzi, którzy dowiedzieli się, że dzisiaj mamy punkt informacyjny. Dzielimy się wrażeniami, umawiamy się na protest w poniedziałek. Znowu gazetki „wychodzą”, ludzie dopytują o szczegóły naszej działalności.
Godzina 18. Składamy namiot i siadamy chwilę, aby na szybko podsumować te dwa dni święta demokracji w Rzeszowie. Wszyscy napełnieni pozytywną energią przekrzykują się w opowiadaniu anegdotek z minionych godzin. Żegnamy się z „Warszawą” i umawiamy na spotkanie… Kiedy??? Jak znowu trzeba będzie stanąć ramię przy ramieniu w walce o demokrację…
Lidka Górska