Walentyna Rakiel-Czarnecka: W obronie wolności i jej symbolu
To był największy marsz KOD-u. Władze stolicy podały, że było 80 tys. uczestników, prawdopodobnie było ich więcej. Wspaniale spisały się regionalne struktury organizacji, które zmobilizowały ludzi w całej Polsce. Do Warszawy zjechali z różnych stron, stawili się licznie i przygotowani, uzbrojeni we flagi, transparenty, a także gadżety (wąsy, maski itp.). Głównym motywem była obrona dobrego imienia Lecha Wałęsy oraz wolność. Marsz stał się wyrazem poparcia dla Wałęsy, przy jednoczesnej krytyce rządów PiS. Wsparcia byłemu prezydentowi udzielali zarówno zaproszeni politycy, jak i uczestnicy marszu KOD poprzez skandowane hasła i teksty na transparentach.
Rzeka ludzi
Wbrew głoszonym tu i ówdzie opiniom, że KOD wytraca impet, w sobotę, 27 lutego na manifestację stawiło się co najmniej 80 tys. osób. Taką liczbę przekazał na swoim profilu na Twitterze wiceprezydent Warszawy – Jarosław Jóźwiak. Wg oficjalnego komunikatu policji, jak zwykle była nas garstka, czyli tym razem 15 tys. Do Warszawy, na apel Zarządu KOD, który postanowił, że tym razem zostanie zorganizowana jedna manifestacja, w Warszawie, aby „można było się policzyć” i aby nadać jeszcze silniejszy przekaz demonstracji – zjechali KOD-erzy z całej Polski. Po raz pierwszy organizacja, która ok. 20 listopada 2015 roku zaistniała, jako grupa w Internecie, po zaledwie 3 miesiącach od powstania, ale już po kilku wydarzeniach (po 2 pikietach, trzech manifestacjach i marszach, kilku Flash Mobach itp., organizowanych w kilkudziesięciu miastach w Polsce i zagranicą) – zaprezentowała się podczas wspólnego marszu przez serce stolicy. Każdy docierał na własny koszt, różnymi środkami lokomocji, ludzie wieźli ze sobą transparenty, flagi, w tym kilkudziesięciometrową flagę Polski, przywiezioną aż z Gdańska. Manifestujący prezentowali się wspaniale. O godz. 15.32, kiedy pierwsi uczestnicy marszu wchodzili na plac Piłsudskiego, ostatni byli jeszcze na moście Poniatowskiego. Długi, szeroki, wielobarwny, głośny ludzki potok toczył się od Alei Zielenieckiej, przez most Poniatowskiego, Aleje Jerozolimskie, ulicę Marszałkowską, Królewską, aż do placu Piłsudskiego.
Hasłem marszu, ustalonym na kilka tygodni przed wydarzeniem były słowa wypowiedziane przez Lecha Wałęsę przed Kongresem amerykańskim – „My, naród”. Po ujawnieniu teczek Kiszczaka, kiedy KOD jednoznacznie „stanął murem” za Wałęsą – hasło nabrało podwójnego znaczenia. I ten wątek – upominania się o należne naszej ikonie „Solidarności” miejsce w historii i czasach obecnych – do końca demonstracji był bardzo widoczny. I transparenty, i skandowane hasła, i wystąpienia jednoznacznie dawały przekaz, że Lech Wałęsa był, jest i pozostanie naszym bohaterem narodowym.
Kolorowa KOD-Kapela
Ludzie zbierali się na błoniach Stadionu Narodowego już ok. godz. 11.30. Barwna grupka (dominował kolor pomarańczowy) z instrumentami skupiła się przy wejściu do Parku Skaryszewskiego. To orkiestra KOD-u, zwana KOD-Kapelą, która zaczęła się formować już na początku stycznia, w trakcie organizacji Flash Moba „Oda do radości”. Hymn Unii Europejskiej zaśpiewała wtedy pod kolumną Zygmunta grupa ok. 500 osób. Drugim wydarzeniem, które grupę zintegrowało było uczczenie 15 lutego br. 75. rocznicy lądowania pierwszych Cichociemnych. Tym razem KOD-Kapela śpiewała, pod pomnikiem Cichociemnych, koło Sejmu RP, „Modlitwę obozową”, a na gitarze grał i solowe partie wyśpiewywał szef orkiestry, Konrad Materna. Słowo uroczyste wygłosił lider KOD – Mateusz Kijowski, były kwiaty i zapalone znicze. I wtedy Konrad Materna zaproponował, mając na uwadze płynące zewsząd wnioski, aby utworzyć w KOD formalną grupę instrumentalno-wokalną. Decyzja zapadła. Nazajutrz, 16.02 narodziła się na Fb orkiestra KOD-u. Kapela była dość dobrze widoczna i słyszana w sobotę, przed, podczas i po marszu. Niemiecka telewizja swoją relację rozpoczęła od obrazu Kapeli, „hałasującej” podczas marszu. Kapela bębniła, grzechotała, świstała i śpiewała. Na placu Piłsudskiego rozkręciła spory „show”. Na melodię kolędy „Guantanamera” spopularyzowaną m.in. przez zespół Buena Vista Social Club grupa wyśpiewała słowa: ”Słuchaj narodzie, cała nadzieja jest w KOD-zie/ kto mądry Lecha popiera/ ktoś się do Polski dobiera / KOD Jarosława uwiera / a niech to jasna cholera”. Muzykanci przeganiali powagę z twarzy demonstrujących – kto skupił się wokół nich, śmiał się od ucha do ucha. Bo KOD-Kapela grała pogodnie i pomysłowo oraz głośno i dobitnie.
Manifestację otworzył Piotr Wieczorek, organizator wydarzenia z ramienia KOD. Po nim głos zabierali gospodarze i goście. Wystąpienia w porównaniu do wcześniejszych były bardziej radykalne, merytoryczne, dobitnie artykułowano, w jakim celu KOD ponownie wychodzi na ulice. Mówcy przemawiali też głośniej.
Lider, Mateusz Kijowski powiedział: „My, naród polski, wszyscy obywatele Rzeczpospolitej spotykamy się, by pokazać, jaką jesteśmy siłą. Wolność i demokracja są najważniejsze – na ich straży stoi Konstytucja. Nie pozwolimy odebrać naszych wartości. Kiedy państwo psuje prawo, my obywatele możemy napisać nowe prawo. Taka jest siła narodu. Żądamy przestrzegania prawa zawartego w Konstytucji. Żądamy szacunku dla ludzi. Nie pozwolimy sobie odebrać Polski, naszej historii i dokonań. Nie oddamy naszej wolności! Przyszliśmy bronić demokracji. Po 100 dniach rządu została naruszona niezawisłość Trybunału Konstytucyjnego, który został sparaliżowany, media publiczne stały się tubą propagandową obozu władzy, zabrano nam prawo do prywatności, złamano niezawisłość prokuratury, a prawo własności ziemi jest zagrożone. Chcemy, żeby w Polsce było miejsce dla każdego – jesteśmy różnorodni, i każdy ma prawo czuć się dobrze w swoim kraju. Chcemy też pokazać naszą solidarność z Lechem Wałęsą w walce o wolność i demokrację. Wolność jest niezbywalnym prawem każdego człowieka. Na straży wolności stoi demokracja. Będziemy bronić tej wolności i demokracji”.
Lider KOD podczas tego wystąpienia był bardziej zdecydowany i stanowczy niż podczas wcześniejszych demonstracji. Odniosłam wrażenie, że nasz ruch społeczny staje się stopniowo bardziej wyrazisty, bo mówimy jaśniej i dobitniej, co nam się podoba i czego chcemy.
Musimy obronić Polskę „przed złymi ludźmi”
Na scenie stanął Grzegorz Schetyna, przewodniczący PO. „Przyjechaliśmy, aby powiedzieć sobie, dlaczego musimy bronić Polski i symboli polskiej historii. Musimy bronić Lecha Wałęsy, polskiej legendy. Aby bronić polskiej „Solidarności”. Bo wszystko zaczęło się w Polsce, a zdjęcie Wałęsy na bramie Stoczni Gdańskiej rozpoczęło upadek systemu komunistycznego. My pamiętamy o tym, i świat też niech pamięta.”
Schetyna mówił, że czeka nas długi marsz, ale trzeba podjąć to wyzwanie i obronić Polskę „przed złymi ludźmi” i Jarosławem Kaczyńskim”. Aby to zrobić, musimy się zjednoczyć. „Zrobimy to razem. Nie pozwolimy, aby Polska została zawłaszczona przez PiS. Nie dla PiS. Nie dla Jarosława Kaczyńskiego” – zakończył przewodniczący PO.
Jarek Marciniak, koordynator śląskiego KOD stwierdził: „Sprzeciwiamy się łamaniu demokratycznego państwa. Jarosław Kaczyński chce wprowadzić komunistyczne zasady. Nie zgadzamy się na to. Panie prezydencie Andrzeju Duda – kiedy przyjmie pan ślubowanie od trzech legalnie wybranych sędziów? Pan przysięgał na Konstytucje, czy pan wtedy kłamał, kiedy mówił, że będzie jej strzegł? Będziemy patrzeć wam na ręce. Złożymy naszą inicjatywę ustawodawczą, aby Trybunał Konstytucyjny mógł pracować jak przedtem. Każdy podpis, jaki zbierzemy pod projektem będzie dowodził, że naród chce, aby TK działał zgodnie z demokracją i trójpodziałem władz. Chcecie nam zabrać naszą wolność. My na to nie pozwolimy”.
Musimy być razem, ponadpartyjni
Ryszard Petru, lider Nowoczesnej powiedział: „Minęło 100 dni łamania prawa, ale obawiam się, że będzie jeszcze gorzej. Podczas tych 100 dni informację zastąpiła propaganda, rozmowę – inwigilacja, a uśmiech – agresja. Pamiętajcie – najgorsze jeszcze przed nami. Kaczyński mówi, że nie ustąpi. Dlatego musimy być silni i musimy być razem, ponadpartyjni. Kaczyński musi ustąpić. 8 i 9 marca TK oceni ustawę „naprawczą” PiS, czy jest zgodna z Konstytucją. Musimy zmusić i Kaczyńskiego i Dudę, aby przywrócili ład konstytucyjny. Aby tak się stało, musimy być razem, ponadpartyjni”.
Magda Filiks, koordynatorka zachodniopomorskiego KOD podkreślała, że KOD łączy, jest silny swoimi członkami, a dąży do tego, abyśmy czuli się bezpieczni w swoim kraju i aby było w nim przestrzegane prawo. Dlatego musimy dbać o demokrację, gdyż ona gwarantuje wolność.
Miłosz Motyka z Forum Młodych Ludowców zwrócił uwagę na fenomen Jarosława Kaczyńskiego, który zawsze dzielił ludzi, ale to dzięki niemu powstał KOD i połączył ludzi. „Jarosław Kaczyński atakuje naszą ikonę „Solidarności”, dlatego stoimy murem za Lechem Wałęsą. PiS to tylko nazwa, bo prawo i sprawiedliwość jest w nas. Nie cofniemy się, obronimy demokrację”.
Elżbieta Pytlarz, koordynatorka małopolskiego KOD zwróciła uwagę na projekt ustawy o ziemi, a szczególnie na fakt, że łamie on Konstytucję w 4 artykułach. Podkreśliła, że KOD musi stanąć w obronie właścicieli gospodarstw.
Barbara Nowacka, liderka Zjednoczonej Lewicy powiedziała: „”Solidarność” to słowo, które nas zbudowało. „Solidarność” tworzyło wiele osób: Jacek Kuroń, Karol Modzelewski, Lech Wałęsa, Henryka Krzywonos, ale też i Anna Walentynowicz i wiele postaci z różnych stron dzisiejszej sceny politycznej. Ludzie chcieli działać razem w imię jednej sprawy. I my dziś też jesteśmy ponad podziałami i widzimy, że ta „Solidarność” jest w nas. Po 1989 roku Polska była krajem wolnym, chociaż nie zawsze sprawiedliwym. Aby walczyć o tę sprawiedliwość, musimy stać na straży praw obywatelskich, sprawiedliwości społecznej, poszanowania demokracji, Konstytucji i szacunku do historii. Ja nie zawsze zgadzałam się z Lechem Wałęsą i bywało, że uważałam, że robi źle. Ale wielkich ludzi ocenia historia, a nie mali ludzie. Naszym marzeniem jest Polska Solidarna, w której poczujemy się wspólnotą. I tej wspólnoty nie odbierze nam żaden prezes, żaden prezydent-marionetka i żadna premier-wydmuszka.
Na scenie stanął też Artur Sierawski, lider Młodych KODu. Mówił bardzo emocjonalnie: „Cześć Polsko! Jest was tyle, że nie mogę ogarnąć was wzrokiem. Dzisiaj nas, młodych są już setki, a będą tysiące. Nasze publiczne, odmienione media codziennie mówią na temat młodych w KODzie – i wciąż nas wykreślają i wyrzucają ze swoich materiałów. Bo takie są te wolne, narodowe media w wykonaniu Prawa i Sprawiedliwości. Myśląc o naszej przyszłości pamiętamy o naszej przeszłości. Dlatego tu jesteśmy. Zależy nam na naszym kraju. Dla nas też ważne są wartości – wolność, równość, solidarność. Ci, co przez nienawiść i kłamstwo próbują zawłaszczyć naszą przyszłość jeszcze tych młodych Polaków popamiętają”.
Koordynator dolnośląskiego KOD – Magdalena Lech-Krawczyk przypomniała słowa Ryszarda Kapuścińskiego, który powiedział, że każda rewolucja i każda zmiana zaczyna się od języka. „U nas też pojawiły się i są często powtarzane słowa: wróg, obcy, inny, zmiażdżyć. Nie ma wojny, ale zmienił się sposób komunikacji, zaczyna dominować język nienawiści i agresji. Siłą KODu jest spokojna narracja, jaką tworzymy oraz edukacja i rozmowa”.
List Lecha Wałęsy do manifestantów KOD-u
Na zakończenie Mateusz Kijowski oznajmił, że otrzymał właśnie list od Lecha Wałęsy i odczytał go zebranym: “Nazywam się Lech Wałęsa. W roku 1978 przystąpiłem do komitetu Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. Wierzyłem, że nasze działania doprowadzą nie tylko do powstania autentycznej reprezentacji robotniczej, lecz poprowadzą także ku wolnej Polsce. Takie też były marzenia moich przyjaciół z WZZ: Anny Walentynowicz, Andrzeja Gwiazdy, Aliny Pieńkowskiej, Bogdana Borusewicza, Jerzego Borowczaka i wielu, wielu innych. W 1980 dane mi było stanąć na czele tej walki, zakończonej pokojowym zwycięstwem. Odzyskaniem niepodległej i wolnej ojczyzny. W roku 1979 przemawiając na nielegalnym wówczas wiecu ku uczczeniu pamięci robotników – ofiar grudnia 1970 roku – poczułem naszą siłę. Siłę wzmocnioną pielgrzymką Ojca Świętego do Polski latem 1979 roku. Przepowiedziałem wówczas budowę pomnika, który miał zostać zbudowany z kamieni przyniesionych przez ludzi wolności. Przemawiając, miałem przed oczami robotników grudnia rozjeżdżanych przez czołgi, rozstrzeliwanych na ulicach, bitych na komendach milicyjnych. Pamiętałem ścieżki zdrowia, sianie nieufności między ludźmi. Pamiętałem też papiery podsuwane mi przez SB, które podpisałem, wierząc, że nowa władza, wstrząśnięta grudniową tragedią, zmieni swój stosunek do robotników. Nigdy nie zgodziłem się na współpracę, nigdy nikogo nie skrzywdziłem. Lecz to doświadczenie nauczyło mnie, że tylko wspólne działanie daje szansę na sukces. Ale nie tylko. Daje też poczucie bezpieczeństwa. Przestajesz być sam. Rok później – w grudniu 1980 roku – zbudowany został siłami naszego związku NSZZ Solidarność. W roku 1982 w stanie wojennym odizolowano mnie w Arłamowie. Byłem sam, oddzielony przez funkcjonariuszy SB i PZPR. Wielokrotnie namawiano mnie, bym zdradził Solidarność i stanął na czele koncesjonowanych związków zawodowych. Nie uległem tej presji. Pomny doświadczeń roku 1970, bogatszy o doświadczenia WZZ i KOR potrafiłem kolejny raz przeciwstawić się władzy. Potem było współdziałanie z solidarnościowym podziemiem. Debata i wygrana z wicepremierem Mieczysławem Rakowskim w Stoczni czy telewizyjnej z przewodniczącym rządowych związków zawodowych Alfredem Miodowiczem. Pokonaliśmy komunizm nie tylko w Polsce, lecz i w całym obozie sowieckim. Ci, którzy obalali mur berliński byli naszymi uczniami. W najgorszych snach nie przewidywałem, że po latach walki o wolność, represji, rewizji i aresztów aparat demokratycznego państwa uderzy w nas: prześladowanych przeciwników systemu komunistycznego. Zwracam się do was: zwycięzców z roku 1989 i tych, którzy urodzili się już w wolnej Polsce: nie dajcie sobie wmówić, że to komunistyczne służby specjalne przyniosły nam wolność i niepodległość. Nie pozwólcie, by system, który nas zniewalał, zakorzenił się w waszych umysłach i sercach. Niepodległość i wolność zdobyliśmy i zagospodarowaliśmy my. My – społeczeństwo. My Solidarność. My – naród!”.
Zanim tłum ruszył w kierunku mostu, zebrani wysłuchali preambuły do Konstytucji. 170 słów najdłuższej na świecie preambuły wyrecytował, jak modlitwę Jerzy Radziwiłłowicz.
Mowa transparentów i haseł
Ludzie przywieźli i przynieśli ze sobą transparenty różnej treści, ale dominowały te, związane z Lechem Wałęsą. Wielokrotnie można było zobaczyć plakaty „człowieka z wąsem”, który był dodatkiem sobotniego wydania gazety. Niektórzy wycięli z plakatu tylko twarz i zakładali ją sobie jak maskę, inni zawiesili te portrety, z podpisem „Jestem TW Bolek” na szyi. Część osób, bez względu na płeć przykleiło sumiaste, czarne wąsy, jakie w młodości nosił Lech Wałęsa. Na transparentach można było przeczytać hasła, nawiązujące do ikony „Solidarności”. „Lechu, nie zjadły cię komuchy, nie zadepczą cię kaczuchy”, „IPN – Instytut Pisowskiej Nienawiści”, „Obcowanie z karłem deformuje kręgosłup”, portret Wałęsy i napis „Polish super hero”, „Lech buduje, PiS rujnuje”, „Naród murem za Wałęsą”, „France avec Walesa”, „Panie Lechu, pan się nie boi, dziś „gorszy sort” murem za panem stoi”, długi transparent – po lewej portret Piotrowicza i słowa – „Patriota wg PiS”, po prawej – Wałęsa i napis – „Zdrajca wg PiS”, „Młodzi murem za Wałęsą” – to kolejny napis, fragmenty z pieśni Jacka Kaczmarskiego, „Wałęsa to zawsze Polska”, „My naród znamy swoją historię i nie chcemy PiSania nowej”, :Lech Wałęsa to bohater naszej wolności”.
Na czele kolumny z bannerami szli praktycznie sami młodzi ludzie. Na jednym napis – „My, Naród”, na drugim – „Żądamy przestrzegania Konstytucji”. „KOD z Lublina przypomina – wasze rządy to ruina”, „Democracy do not let go”, portret Ziobro i napis „Karamba – rozmowa kontrolowana”, portret Bartoszewskiego z napisem „Warto być przyzwoitym”, „Państwo prawa, a nie Jarosława”, „Naród nie jest ciemny, naród nie jest głupi, łamania prawa nie kupi”, „Większość narodu nie wybrała PiS. Nie próbujcie mówić i obrażać w naszym imieniu”, „Cudzych listów się nie czyta”, „Kaczyzm jak faszyzm niszczy Polskę”, „Europo – przepraszamy za Jarosława Kaczyńskiego, Andrzeja Dudę i Beatę Szydło”, na transparencie w kształcie majtek słowa „Reformy pełne dobrych zmian”.
Wyznanie strażniczki
Na Facebooku Aleksandra Aida Zawisza, która po raz kolejny pracowała w straży porządkowej KOD umieściła taki oto spot: „Wróciłam z roboty w straży porządkowej #KOD. Najgorsze jest tam zawsze stanie. Jak policzyłam, dziś stałam prawie 4,5 godziny. Resztę szłam albo biegłam. Na szczęście towarzystwo z naszej grupy strażników porządkowych było przednie. Agnieszkę – Agnieszkę Sylwestrzak, znałam już z poprzedniego marszu KOD. Ale poznałam też niesamowicie sprawnego organizacyjnie Marcina, Przemysława, Janka, Magdę, Jacka, Asię. I była też znowu w straży, choć w innej grupie, wspaniała strażniczka i moja towarzyszka w boju o prawa zwierzów – Maria Leszczynska. Ilu ludzi zechciało pójść w marszu KOD “My Naród”? Już mówię. Staliśmy z naszą grupą przy Rondzie Charles’a de Gaulle’a zamykając światło Nowego Światu. Staliśmy, staliśmy a ludzie szli, szli. Po prawie 1,5 godziny od czasu, gdy koło nas przeszło czoło pochodu, Agnieszka dostała info przez radiotelefon, iż końcówka marszu nie weszła jeszcze nawet na Most Poniatowskiego. Zdjęć z marszu nie mam, bo w regulaminie mieliśmy, że nie jeść, nie palić, nie pić, nie rozmawiać towarzysko – robotą się zajmować. No to znów nie pogadaliśmy… Ale to takie fajne, że już kolejny raz na manifestacji KOD, mimo tysięcy ludzi, mogłam widzieć znajome twarze. Jaką liczbę uczestników podają media? Wg mnie, był to największy z marszów. Wracając, rozmawiałam w tramwaju z panem, który miał przypięty znaczek KOD. Mówił, że jest byłym taksówkarzem i umie oceniać – powiedział mi, że coś słyszał o 20 tys. manifestujących i śmiał się, że chyba ktoś jedno zero zgubił. Regiony z całej Polski spisały się na medal. Liczne, dobrze zorganizowane grupy. Się zachwyciłam m.in. ludźmi z Częstochowy. Szli w długich, wielgachnych, przaśnych worach na kartofle z napisem: “Noszę worki, a nie norki”.
Na placu Piłudskiego
Tutaj kończył się marsz. Na placu czekały osoby, które nie maszerowały, tylko przyszły bezpośrednio na plac. Gdy czoło marszu weszło na plac, puszczono z głośników hymn Unii Europejskiej – “Odę do radości”. Na powitanie, na telebimie obok dużej sceny puszczono legendarne przemówienie Lecha Wałęsy przed Kongresem. Na placu trwała też zbiórka podpisów pod KOD-owskim projektem ustawy dotyczącej Trybunału Konstytucyjnego. Podobno zebrano około 20 tys. podpisów. Działał punkt informacyjny.
Na scenie pojawiali się mówcy. Głos zabrali politycy – Małgorzata Tracz i Marek Kossakowski z Partii Zieloni. Ich przemówienie nie do końca spodobało się zebranym. Mówili: „Wygraliśmy, ale niektórzy zapomnieli o co walczymy. Polska nie jest Polską ludzi szczęśliwych. Wiele osób żyje w biedzie, musimy wykonać dużo pracy, by Polska była sprawiedliwa i równa. Ludzie są zmęczeni polityką, marnotrawieniem pieniędzy. Naszym zadaniem będzie zbudowanie sprawiedliwej Polski”. Kiedy stwierdzili, że KOD nie powinien walczyć tylko o wartości demokratyczne, ale także o równość, a sukces transformacji dotyczył jedynie nielicznych, podczas gdy wiele osób znalazło wykluczonych – zostali zagłuszeni. Zebrani w odpowiedzi skandowali „Lech Wałęsa”.
Podobne zdanie ze sceny wyraził muzyk Jacek Kleyff. „Nie powiem niczego przeciw tamtej stronie, bo w starym KOR-ze był Jacek Kuroń. On kończył życie chrypiąc, że transformacja zostawiła ludzi. W społeczeństwie jest pęknięcie i musimy temu zaradzić. Jest tu tyle osób… Gdyby każda znalazła jedną osobę, której może pomagać, to tę przepaść udałoby się zasypać – mówił.
Bartosz Piotrowski, prawnik ze Śląska rozbawił zebranych. Po pierwsze mówił gwarą, po drugie – dowcipnie. Wspomniał o podróży i o tym, że pociąg wiozący KODerów na manifestację stanął w polu. I wtedy ludzie się zintegrowali. Mówca stwierdził: „Stał się cud, bo ludzie ze Śląska i zagłębiaki, górole i hanysy, zostali razem zakodowani”. Inna ślązaczka – Izabela Rak, przedstawicielka młodych w KOD powiedziała: „Przybyliśmy tutaj, aby przypomnieć naszym przedstawicielom, jaka jest wola narodu. Kochani młodzi, nasi rodzice wywalczyli wolność i demokrację, my teraz musimy bronić tych wartości. Pokazaliśmy, jak wielką siłą jesteśmy. Popatrzcie sami, ile nas tu jest. Panie Jarosławie, jeżeli to jest garstka, to idź pan do okulisty. Nie zgadzam się na łamanie Konstytucji i inwigilacje społeczeństwa! Mamy możliwość zbudować lepszy świat, lepszą Polskę. To na nas ciąży ta odpowiedzialność. Nikt za nas tego nie zrobi”- mówiła Rak.
Ojciec chrzestny KOD – Krzysztof Łoziński, który 18 listopada na profilu „Studium Opinii” napisał, że teraz przydałby się taki KOD, na wzór dawnego KOR, w którym to Łoziński działał. Ze sceny powiedział: „ Minęło 100 dni tego rządu. Oni są może bardzo z siebie zadowoleni, ale ja mam inna opinię. Było to 100 dni chamstwa, kłamstwa, głupoty, ciemnoty, łamania prawa, niszczenia ludzi i niszczenia kraju. Jest mi żal premier Szydło, bo ona cały czas ma z tyłu w głowie, że jak rozładuje jej się bateria w telefonie, to nie odbierze SMS-a od prezesa i nie będzie wiedziała co ma robić” – żartował Łoziński. Nawiązując do słów Bertolta Brechta – „Jeżeli społeczeństwo nie spełnia oczekiwań rządu, ten powinien je rozwiązać i powołać nowe. Tak właśnie powinien zachować się Jarosław Kaczyński, który chce zamienić wolnych ludzi na niewolników” – radził Łoziński.
Głos zabrała także Elżbieta Bińczycka z Partii Demokratycznej: Mówi się, że prezes PiS wszystkich skłóca i dzieli. Popatrzcie na nas: paradoksalnie nas połączył. Tu jest Polska!
Adam Pierlęga z „Solidarności” z lat 80 mówił: „Jak trzeba było walczyć, jak za to szło się do więzienia, jak trzeba było podpisywać porozumienia – ja nie widziałem tych ludzi, ale Lech Wałęsa tam, wśród nas był”. Powiedział, że przyjechał z Podkarpacia, a tam, szczególnie w terenie „macki kaczyzmu” są silne. „Im dalej od centrum, tym silniejsze” – stwierdził. „Trzeba pomóc ludziom wyrwać się z tych macek” – tłumaczył.
Do zmian w stadninie koni w Janowie Podlaskim nawiązał Jerzy Sawka, dyrektor wyścigów konnych we Wrocławiu. „Polska ma trzy marki na świecie: Lecha Wałęsę, polskie konie i Jana Pawła II. Dwie z tych trzech marek właśnie się rozwala”- ocenił.
Na zakończenie manifestacji zebrani minutą ciszy oddali hołd zmarłemu niedawno Natanowi Tenenbaumowi, który jest autorem “Modlitwy o wschodzie słońca”. Została też zaprezentowana nowa wersja muzyczna tego utworu.
Na koniec wspólnie odśpiewano hymn Polski.