Reforma bez oświaty, czyli dziecko bez kąpieli – Jerzy Bednarowicz
Słuchając wypowiedzi Pana Jacka Żakowskiego oraz czytając komentarz jednej z dyskutantek internetowych postanowiłem odnieść się do jej wypowiedzi na temat reformy oświaty zapowiedzianej przez Panią Minister Oświaty. Dodam już od siebie, że reformy przeprowadzanej na podstawie opracowań eksperckich Państwa Elbanowskich.
Skoro obecny system wylał dziecko z kąpielą, to o co kruszyć kopie. Według Pani dzieci są niedouczone, nie mają wiedzy i skazane na studiowanie bzdurnych kierunków. Ale te resztki wiedzy, które są im przekazywane, są oparte na prawdzie. Nowy system pisowski nie oprze historii na prawdzie. Oprze ją na życiorysie i pamiętnikach Kaczyńskiego. Matematyka z jej dogmatami zostanie zmieniona. Ilość widziana będzie zależna nie od pola widzenia, ale od punktu siedzenia. Geografia już jest kwestionowana przez Kaczyńskiego. Chemia nie będzie w ogóle brana pod uwagę, ponieważ już dziś w jednym metrze sześciennym powietrza znajdują się pięć metrów powietrza lepszego sortu i jeszcze dwa metry powietrza gorszego sortu (to też efekt zreformowanej matematyki). Języki obce zostaną zlikwidowane, ponieważ to obcokrajowcy otrzymają obowiązkowy nakaz znajomości języka polskiego, tak aby Polak, jeśli już znajdzie się w innym kraju, był otoczony opieką jak u swoich, a nie narażony na stres. Przyroda i biologia oparte zostaną na średniowiecznych dogmatach kościoła katolickiego. Fizyka zostanie zakwestionowana, ponieważ chodząc po ziemi będzie można nosić głowę w chmurach. Język polski połączony zostanie częściowo z matematyką. Owszem nauka pisania i czytania będzie prowadzona, ale czytanie zostanie ograniczone. Czytać będzie można tylko bez zrozumienia, żeby nie połapać się w szwindlach tego rządu. A wspólnota z matematyką będzie widoczna przy nauce podpisu plusami, aby w razie zbyt małej ilości głosów wstawić tyle krzyżyków, tfu…podpisów, ile będzie niezbędnych do osiągnięcia większości. Poszerzony zostanie wspólny program i zakres nauki religii w powiązaniu z mową nienawiści. Przedmiot ten, zgodnie z zaleceniami Episkopatu będzie miał wymiar w zakresie podstawowym 7 godzin tygodniowo, natomiast w rozszerzonym 14 godzin tygodniowo. Rozszerzony będzie dla tych, którzy planują przyszłość w szerokim zapleczu dyktatora.
Przy takich założeniach reformy zbędne staną się niektóre zawody. Przede wszystkim medycyna. Człowiekowi nie wolno ingerować w życie innego człowieka, a więc nie ma prawa on poddać się jakiemukolwiek leczeniu. Już dziś minister zdrowia zabronił przyjmować pacjentów w stanie przedzawałowym. Do szpitala można trafić tylko po zawale, w dodatku bardzo ciężkim, bez szans na przeżycie. Miejsce będzie można więc zajmować tylko w prosektorium. Łóżka szpitalne będą czyste i wolne; a to rozwiąże problem z brakiem lekarzy i pielęgniarek. Prawnicy również nie będą potrzebni, bo prawo ustali wielcemożny dyktator Jarosław, a egzekwowanie jego powierzy Zbigniewowi Mniejniżzero. Informatyka zostanie ograniczona do kształcenia 20 osób rocznie, tylko na potrzeby ciemno nam panującego. Czy tego właśnie chcą poddani Ciemnoprzygaszonego? Z pewnością nie, chociaż są wyjątki: rząd i jego zaplecze oraz Pani Iwona Rzeźnicka, która wezwała mnie do tablicy (byłego belfra, z dziesięcioletnim już stażem emeryckim, po ciężkiej operacji odrywania od koryta).
Niezbędnym zawodem, który dostępny będzie na każdej uczelni będzie zawód magistra nienawistnika. Dzisiaj jest ich niespełna 20%, w dodatku bez tego wykształcenia. Musi więc Jarosław Ciemnoprzygaszony wykształcić jeszcze kilkadziesiąt milionów, żeby mieć pewność, że królestwu jego nie będzie końca. Pomoc w tym zapewnią: zabetonowana czołówka Kościoła Katolickiego oraz absolwenci jedynego słusznego kierunku studiów.
Ale czy z takimi postawami można wchodzić w poważne dyskusje? Uważam, że nie można, dlatego mój głos chociaż bardzo poważny, to ma jednak prześmiewczy charakter. Bo czy z postaw i działań obecnego rządu możemy być zadowoleni, czy raczej powinniśmy płakać. Niestety, większość odpowie, że płakać. Więc żeby do tego płaczu nie prowokować jeszcze bardziej, wolę „felietonu” temu formę prześmiewczą przypisać.