Luz na sznurku – Jerzy Bednarowicz
Z cyklu: “Z klepki”
Ciekawych tematów zaczynają się imać nasi posłowie. Zjednoczeni wspólną garścią swojego prezesa, powoli zaczynają tracić oddech. Nie wszystkie prerogatywy sterującego zza pleców wodza zaspokajają satysfakcję poddanych. No i sami też chcą od czasu do czasu zabłysnąć, pokazać inicjatywę. Linki ciągnące się od prezesa zaczynają wpijać się w mankiet, a czasem i w krok. A jakby tak puścić sygnał: szefie, możemy więcej, niż od nas oczekujesz?! Są wakacje, więc odpuść trochę. I co? I wydaje się, odpuścił, bo sam pojechał na rybki – w wyborowym towarzystwie. A oto natychmiastowe efekty luzu.
1. Jednemu z posłów, niejakiemu Ż. zamarzyło się powtórzenie „Cudu nad Wisłą”. Ach, gdyby tak wielcy całego świata zjechali do Radzymina! Uklękliby, pochylili głowy i w takim pokłonie oddali hołd tym, co uratowali Europę, świat cały, cy-wi-li-za-cję! Jeszcze spiąć Wisłę łukiem tryumfalnym – od wschodu do zachodu. A może od morza do morza? Wódz będzie ze mnie dumny – już widzę ten zachwyt i te splendory spływające na mnie. Że co? Że prezes może nie docenić?! A już było tak pięknie…
2. Czując chwilowy luz w sznurkach dzierżonych przez animatora, poddana G. opracowała raport pod tytułem „Rosyjskie zbrodnie wojenne we wschodniej Ukrainie”. Zebranie informacji niewątpliwie było bardzo ryzykowne. Z każdej strony niebezpieczeństwo. Największe ze strony tych, którzy po powrocie z niewoli odważyli się mówić. A posłanka G. słuchać umie… Niestety, tylko prezesa. Dla niej głos społeczeństwa, jest głosem wołającego na puszczy.
3. Spuszczona ze smyczy, pełniąca obowiązki premiera posłanka S., spotkała się z przedstawicielami MON, MSW i MSZ. Podobnie jak poddana G., S. zainteresowała się sytuacją na Ukrainie. Po paradzie wojska i sprzętu przed jej siedzibą, S. uwierzyła, że jesteśmy już mocarstwem. Z taką armią, z taką bronią, z takim wyposażeniem możemy wiele zdziałać. A może tak przywrócić Ukrainę Polsce? Wtedy Rosja natychmiast opuści Krym, Kozacy okażą wdzięczność, a pryncypał zostanie okrzyknięty wodzem wszechczasów…
Ech, marionetki marzą daremnie o monologu Hamleta. (Stanisław Jerzy Lec)