Dlaczego nie santo subito? – Jerzy Bednarowicz
Zastanawiam się, dlaczego poseł Nowoczesnej Paweł Rabiej dopiero teraz wymyślił całą historię o kanonizacji. Dlaczego „nikt” w rządzie, czyli poseł Jarosław, nie wpadł na ten pomysł już sześć lat temu i nie zażądał od Stolicy Apostolskiej natychmiastowej kanonizacji swego brata Lecha. Wszak już wtedy spełniał wszelkie kryteria wymagane przy tym wydarzeniu.
Jako jedyny prezydent w historii naszego kraju niczym nie zaszkodził. Nikomu. Niczego też dobrego nie uczynił. Nikomu. Ale za to zdążył dokonać cudu. Doszło do niego podczas pamiętnej, przyjacielskiej wizyty w Gruzji. To tam bowiem miał w zamachu położyć głowę, ale nadludzkim wysiłkiem zatrzymał ostrzał artyleryjski skierowany przeciw niemu. Mógł dokonać (albo i nie) jeszcze wiele chwalebnych czynów, ale również mógł dokonać wiele haniebnych. Być może nie zdążył, ponieważ jego kadencja niespodziewanie uległa skróceniu. Kadencja prawie dobiegała końca, kiełbasa wyborcza już skwierczała na wiosennym grillu i druga kadencja była pewna. Ale nie wszystko można przewidzieć i okazało się, że w życiu nie ma nic pewnego. Szczególnie niepewne jest życie.
Prezydent nie spodziewał się, że w trakcie tak podniosłej uroczystości, szczególnie oczekiwanej przez „uległego” Putina, nieznane siły imperialistyczne dokonają krwawego zamachu na jego wybitnie świątobliwą osobę wraz z małżonką i dziewięćdziesięcioma czterema innymi światłymi osobami. Zamach przygotowano perfekcyjnie. Przygotowaną i odpowiednio spreparowaną brzozę zaopatrzono w urządzenie teleskopowe, które w odpowiednim momencie wywindowało ją na wysokość kilkudziesięciu metrów powodując urwanie skrzydła. Samolot runął na ziemię powodując śmierć wszystkich uczestników lotu. Na szczęście dla patrona obłąkanych, Antoniego, z zamrażarki wypadły parówki, które w kilkunastu miejscach przebiły poszycie samolotu.
Dla Antoniego na szczęście, by mógł budować swoją teorię. Dla Jarosława Najmądrzejszego parówkowe efekty nie wydawały się przydatne. Wszak on doskonale wiedział co się wydarzyło. Tylko on znał treść rozmowy z bratem. I wreszcie tylko on wiedział, ze kazał lądować za wszelką cenę. Ten to szok spowodował, że nie pomyślał o natychmiastowej kanonizacji swego brata, bratowej, przyszłościowo bratanicy jako potomkini świętych, oraz całej reszty „poległych”. Tym bardziej, że był wtedy w olbrzymim dołku, bo jego wyścigowa (do władzy) stajnia od trzech lat była w opozycji, po sromotnej klęsce z 2007 roku.
Ale od czego jest Antoni od Obłąkanych? Tenże natychmiast wykorzystał dramat swojego „padrone” i ogłosił właśnie, że nie było wypadku, ale okrutny, parówkowy zamach. Jarek na tyle doszedł do siebie, że postawił sobie jeden, ale za to najważniejszy, cel swojego życia. Zamordowany brat musi zostać świętym. Przy okazji bratowa też. A co? Do spełnienia tego potrzebna jest władza. A jak zdobyć władzę w tym kraju? Prosto. Zapłacić klerowi. Ten, pazerny na wszelkie dobra, zrobi wszystko za odpowiednią opłatą.
„Aż nastąpił taki rok, smutny rok, tak widać trzeba”, że Jarek dorwał się do władzy. Ale żeby się przedwcześnie nie zdemaskować, pozostał zwykłym posłem, bez zaszczytów, ale też i bez odpowiedzialności.
Jeżeli ma nadrzędny cel, to wszystko musi mu podporządkować. Miliony wydane na rydzykowe poletko, na Dni Młodzieży, na świątynie Opatrzności Bożej, na Wyliczać można jeszcze długo, ale po co? Za co te pieniądze? Ano, kochani, za to, że kler otworzył mu oczy na sposób odkupienia winy. Winy, która nadmiernie eksploatuje jego sumienie. Winy, którą być może zagłuszy, czyniąc brata świętym. Dlatego możemy jednoznacznie stwierdzić, ze nie był to odruch serca, tylko podpowiedzi wielu obłąkańców, którzy za judaszowe srebrniki kupują sobie łaski pana ( nie Najwyższego, tylko ziemskiego).
Czy mogło więc dojść do SANTO SUBITO?? Z pewnością nie mogło, bo gdzie dzisiaj byłaby spiskowa teoria dziejów posła Rabieja?
Jerzy Bednarowicz