Pokolenie Powstania ’44 w Polsce było wyjątkowe pod wieloma względami. Należeli do niego synowie i córki patriotycznych rodzin, które zaledwie ćwierć wieku przed Powstaniem zbierały owoce odzyskania niepodległości swojej ojczyzny. Te dzieci miały coś bardzo cennego do stracenia, coś większego niż oni sami, coś, o co bez wahania zdecydowali się walczyć. Mieli rację, wierząc, że ich młodziutka Rzeczpospolita, mimo swoich wielu wad, jest czymś nieskończenie lepszym od totalitarnych reżimów Niemiec i Rosji, które jej zagrażały z obu stron. Jak brytyjskie pokolenie Ruperta Brooke’a, Wilfreda Owena i Edith Cavell, które masowo ginęło w latach 1914-1918, byli wyjątkowo silnie umotywowani, wyjątkowo wolni od egoizmu. Ich ojczyzna nie miała takich ludzi ani nigdy przedtem, ani nigdy potem.
(…) Najwyższy czas, aby reszta świata, który sprawie Wolności poświęca tyle retorycznej energii, także złożyła hołd niezrównanemu pokoleniu kobiet i mężczyzn, których oddanie sprawie Wolności niewiele ma sobie równych. Trzeba zapomnieć o dawnych politycznych potyczkach. Albowiem każdy, kto ceni sobie dzisiejszy wolny świat, ma wobec warszawiaków z 1944 roku wielki dług wdzięczności. Dali cenny przykład wierności staromodnym wartościom – patriotyzmowi, altruizmowi, wytrwałości, poświęceniu i poczuciu obowiązku. Jak Spartanie Leonidasa pod Termopilami, wspaniali w klęsce, i jak bojownicy warszawskiego getta z 1943 roku, zasługują na podobne, pełne podziwu epitafium:
Przechodniu, powiedz światu,
że spoczywamy tu,
posłuszni swoim prawom.
Norman Davies „Powstanie ’44”